Degustacja odbyła się dawno bo w grudniu, ale jako że drugiej takiej okazji
może nie być a piwo jest bardzo wyjątkowe, wpis umieszczam i tak. Ten 32% trunek przypomina bardziej
likier i za sprawą całkowitego braku wysycenia i wysokiego alkoholu pije się go jak dobrą
whiskey. W smaku, jak i w zapachu, wiele się dzieje. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że
piwo będzie okropne ale na całe szczęście zostałem mile zaskoczony. Niezapomniane
przeżycie. Z tego miejsca chciałbym podziękować Łukaszowi Zielińskiemu za możliwość
spróbowania Pingwina i za zdjęcie jego autorstwa. Dla zakręconych pasjonatów
piwa z zasobnym portfelem.