Moje
pierwsze spotkanie z Tsarem miało miejsce ponad rok temu i była to
degustacja, którą bardzo dobrze wspominam. Rok leżakowania powinien to
piwo trochę zmienić i wydawało mi się, że zrobi mu dobrze. Niestety,
drugie podejście nie było udane bo chociaż piwo się nie zepsuło, to
uwydatniła się i zdominowała je nuta śliwki. Na początku jednak nic nie
wskazywało na taki zawód. Po przelaniu do szkła tworzy się drobna piana,
która szybko opada, a sam trunek jest gęsty i nieprzejrzyście czarny.
Początkowo w aromacie sporo się dzieję, jest kawa, aceton i te
nieszczęśliwe śliwki, które po ogrzaniu dominują całą resztę. W pewnym
momencie zastanawiałem się czy dla tego piwa nie byłaby lepsza nazwa
"Śliwka w Piwie" bo strasznie męcząca była ta silna nuta. W ustach piwo
jest aksamitne niczym owsiany stout, tj. słodkawe, z delikatną goryczką.
W smaku niestety jest gorzej niż z zapachem, a dodatkowo piwo sprawia
wrażenie rozwodnionego. Największy plus tej degustacji to nauka, że
leżakowanie nawet tak mocnych piw nie zawsze wychodzi im na dobre. Dla
fanów Seana Connery'ego.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Imperial Stout. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Imperial Stout. Pokaż wszystkie posty
Espresso Stout [Emelisse]
Nie jest to mój pierwszy kontakt z holenderskim Emelisse. Z RISa od nich byłem
bardzo zadowolony więc zdecydowałem się na zakup podobnego giganta. Jest to imperialny
stout warzony z dodatkiem kawy. Co dla mnie ważne, nie była to kawa
pokroju popularnej u nas Primy tylko jej bardziej szlachetne odmiany. Zdarzało mi
się pić już piwa z kawą i niestety często aromat sprowadza się do starych fusów,
w tym przypadku jest z goła inaczej. W zapachu jak i w smaku czuć kawę najlepszego gatunku, która świetnie pasuje do tego rodzaju mocnych, ciemnych piw. Espresso Stout to piwo bardzo dobrze ułożone, gdzie, wbrew nazwie, kawa nie zdominowała całej kompozycji, a stanowi tylko część bardzo dobrego piwa. Znakomite do dłuższych degustacji, świetnie zmieniają się w czasie jego walory. Bardzo mi smakowało. Dla piwoszy, którzy chcą się pobudzić.
Imperial Stout [Nøgne Ø]

Tactical Nuclear Penguin [BrewDog]
Degustacja odbyła się dawno bo w grudniu, ale jako że drugiej takiej okazji
może nie być a piwo jest bardzo wyjątkowe, wpis umieszczam i tak. Ten 32% trunek przypomina bardziej
likier i za sprawą całkowitego braku wysycenia i wysokiego alkoholu pije się go jak dobrą
whiskey. W smaku, jak i w zapachu, wiele się dzieje. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że
piwo będzie okropne ale na całe szczęście zostałem mile zaskoczony. Niezapomniane
przeżycie. Z tego miejsca chciałbym podziękować Łukaszowi Zielińskiemu za możliwość
spróbowania Pingwina i za zdjęcie jego autorstwa. Dla zakręconych pasjonatów
piwa z zasobnym portfelem.
黑 Black [Mikkeller]
Piwo Legenda! Czekałem na odpowiednią okazję żeby skosztować tego uwarzonego
na szampańskich drożdżach potwora i założenie bloga wydało mi się bardzo odpowiednim momentem. Już po otwarciu butelki atakuje nas niesamowity
aromat śliwek i czekolady. Pierwszy łyk to ogromne zaskoczenie bo piwo jest
bardzo słodkie, a po chwili uderza bardzo mocną goryczką. W czasie ogrzewania
pojawia się kawa, a przełyk jest delikatnie ogrzewany przez alkohol. Trudno to
opisać, ale obstawiam, że 95% przeciętnych konsumentów piwa uznałoby je za
niepijalne. Dla piwnych geeków poszukujących mocnych doznań.
Subskrybuj:
Posty (Atom)