Brussels Calling [de la Senne]

Browar de la Senne nie jest dostępny w naszym kraju i moim zdaniem jest to duża strata dla rodzimych piwoszy. Dzięki Hipestrowi dane mi było spróbować pięć piw z tego brukselskiego browaru (to jest trzecia recenzja ukazująca się na blogu) i już teraz zdradzę, że wszystkie są co najmniej bardzo dobre, a większość to pozycje znakomite. I właśnie takim wybitnym piwem jest Brussels Calling, które jest sezonowym piwem tego rzemieślnika. Butelkę zdobi świetna, podobnie jak w pozostałych piwach z tego browaru, etykieta. Po nalaniu piwa do kieliszka ukazał mi się klarowny, pomarańczowy trunek z ładną ale niespecjalnie trwałą pianą. Zbliżając nos do szkła już po sekundzie wiedziałem, że nie mam do czynienia z klasycznym podejściem do belgian ale a z połączeniem tego stylu z american pale ale. Aromat skojarzył mi się z najlepszymi warkami King of Hop, tyle że tutaj jest on bardziej głęboki, wyraźnie czuć dojrzałe, tropikalne owoce. Poza tym, można też wyczuć żywicę i zielone jabłka. Smak najkrócej określiłbym jako pochodny słodkawego pale ale. Jest dość pełny i gęsty z feerią owocowych akcentów znakomicie zamkniętych przez piwowara zdecydowaną, ale bardzo krótką goryczką. Uwielbiam tego rodzaju zwieńczenie we wszelakich pale ale.  Świetne, rewolucyjne piwo. Dla eurosceptyków. 


Alkohol:6%
Ekstrakt:b/d
Styl: Belgian Ale
Warka: 29/01/15

Smak:9
Zapach:9
Design:9


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz