Długo
zwlekałem z przelaniem notatek o tym piwie na bloga. Ciężko było się
zmierzyć z Westvleteren XII bo to jednak legenda i coś czego każdy
piwosz poszukuje. Jedyny sposób by je zakupić w normalnej cenie to
telefon do klasztoru i umówienie się na wizytę, podczas której będziemy
mogli nabyć dwa kartony jednego rodzaju piwa (wybranego dnia sprzedawane
jest określone piwo). Bracia produkują obecnie trzy piwa. Wszystkie są
świetnie oceniane ale to właśnie XII cieszy się największą estymą. Na ratebeer.com jego
średnia ocen daje mu miano najlepszego piwa na świecie i za takie też
zostało uznane przez największego znawcę piwa - Michaela Jacksona.
Egzemplarz, który dane było mi spróbować, wpadł w moje ręce za sprawą
Hipestra. Chyba nie muszę pisać jak bardzo byłem zaskoczony gdy
zobaczyłem tę butelkę, która jest o tyle charakterystyczna, że
pozbawiona jest etykiety a wszystkie informacje znajdują się na kapslu.
Prezentuje się to bardzo ascetycznie i idealnie pasuje do tak
tajemniczego produktu. Podobno warto jest je leżakować do czego ja się
kompletnie nie nadaję bo jak piwo jest dobre to chcę je jak najszybciej
wypić. Dlatego ucieszył mnie fakt, że Hipester zakupił to piwo ponad rok
temu, w związku z czym dotarło do mnie już nie najświeższe. Zasugerował
też, że quadrupel najlepiej
smakuje w połączeniu z serem pleśniowym. Wyposażony w nabiał i piwo,
trzęsącymi się rękami otworzyłem tego Świętego Gralla. I tu spotkało
mnie kolejne zaskoczenie bo Westvleteren chciał mi uciec :) W każdym
razie, w końcu sobie z nim poradziłem i przelałem do kielicha. Wygląd
nie jest oszałamiający bo piana, pomimo ładnej konsystencji, opadła a w
nieprzeniknionym trunku pływały drobinki drożdży. Wygląd to jednak
sprawa trzeciorzędna i szybko przyłożyłem nos do szkła po czym uderzyła
mnie moc aromatów. Pierwsza myśl: to piwo leżakowało w beczce po whisky!
Nie wiem jak mnisi to zrobili ale wrażenie obcowania z alkoholem
leżakowanym w dębowej beczce nie opuściło mnie do końca degustacji. Coś
pięknego! Ale to nie wszystko co nam to piwo oferuje. W zapachu z
łatwością można wyodrębnić wiśnie w likierze, suszone śliwki i owoce
leśne. Zarówno aromat jak i smak charakteryzuje
się akcentami kandyzowanego cukru. W ustach piwo zachowuje się trochę
jak szampan, tzn. wysokie wysycenie przyjemnie masuje język i nie
przeszkadza w żadnym stopniu w degustacji. Wszystko to, co można wyczuć w
zapachu, przekłada się na smak. Jest wyżej wspomniany kandyzowany
cukier, są owoce, nuty winne i niesamowita dębowa beczka. Piwo jest
rozgrzewające (10,2%) ale nie tak gęste jak się spodziewałem.
Zdecydowanie jest to jeden z najbardziej złożonych trunków jak dane mi
było spróbować. Trudno mi powiedzieć czy jest to najlepsze piwo jakie
piłem, ale zdecydowanie był to najbardziej doniosły moment w mojej
krótkiej piwnej przygodzie. Dla poszukiwaczy skarbów.
Alkohol: 10,2%
Ekstrakt:b/d
Styl: Quadrupel
Warka: 07/11/16
Smak: 9
Zapach:10
Design:9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz